Archiwum luty 2004


lut 28 2004 wolnosc
Komentarze: 6

-Jak dlugo tu jestesmy?
-5 godzin, 3 minuty i 20 sekund!!!
-ok, nie musisz krzyczec. uslysza i znajda nas
-sorry, to nerwy. ile nam zostalo sera?
-3 kostki
-a wody
-około lyzki, plus butelka do podlewaia kwiatkow, na parapecie. jest pelna.
-co ty, stary, odpada. jest cala zielona i zatruta odchodai dzdzownicy amerykanskiej.
-to co robimy teraz?
-zagrajmy w "kto zrobi wiekszego bobka"
-to juz byly
-bieganie miedzy nogami sotlu?
-nudne
-skakanie na gorace grzejniki?
-było (mam jeszcze stopiny pazur)
-moze znasz jakies dowcipy
-nie
-no to moze cos  podziurawimy?
-było
-ok, mnie sie pomysly skonczyly
-to moze postraszymy jakas babke w kiblu?
-chcesz oko stracic, od obcasa?? ?!!!??! !!
-no tak. zjdzmy cos.
(JEDZA)
-ile tu jestesmy
-5godzin, 10 minut i 7 sekund
-co robimy?
-nie wiem. skonczylo sie jedzenie
-no zawsze mozemy wrocic
-...
-kiedy tylko bedziemy chcieli
-...
-wrcamy?
(JUZ W KLATCE, POGRYZAJAC PŁATKI OWSIANE)
-wiesz, wolnosc bez karuzeli, pelnej miski, pijaka ze swieza woda i kory do obgryzania, wcale nie jest taka fajna. jak inne szczury moga zniesc taka nude?
-taaaaa....wolnosc to przegadana sprawa

lemuria : :
lut 25 2004 szablon nawiewa
Komentarze: 9

dla wiadomosci potencjalnych czytaczy: jesli widzicie teraz szablon "blogi.pl" to znaczy, że spaniały serwis wypierdzielil moj szablon i postanowil wstawic swoj : przepraszam !!

lemuria : :
lut 25 2004 the end
Komentarze: 1

na odrapanej metalowej galezi siedzi malpa. z myszka w dloni, zjada suszone, plasterkowane banany, zakonserwowane w formacie jpg na dysku twardym.
ziemia wokolo jeszcze zarzy sie, podryguje, wymiotuje i piszczy.
druty zwisajac bezwladnie, dotkna sie czasem milosnie i zaiskrzy.
z zadka jakis wirus wygrzebuje sie z popiolu, otrzepuje, zmutuje i z braku zajecia wyginie.
w oddali migocze radioaktywna, zielona powloka, jasna niczym zorza polarna. kladzie sie miekko na szczytach wulkanow.
-wiec tak wyglada koniec swiata - powiedziala smutno @ zwieszajac ogon......

lemuria : :
lut 23 2004 dlaczego?
Komentarze: 3
syntetycznym wytworem wyobrazni dziecka jest posag rodzicow doskonalych.
lemuria : :
lut 22 2004 mentolowe
Komentarze: 2
Wysiadlam z niebieskiego opla. Pochylilam się nad tylnymi drzwiami i siegnelam na siedzenie, po moja pleciona z dratwy torbe. Wlozylam reke do kieszeni i wyciagajac z niej klucziki, magicznym guzikiem zamknelam samochod.
Wiosna w tym roku była dla nas zaskoczeniem. pewnego ranka, obudzilismy się, a na ulicach i skwerkach zamiast resztek bialego, twardego sniegu ujezelismy jedynie male blyszczace w sloncu jeziora. Podeszlam do kuchennego okna. Ptaki tanczyly po calym niebie, zatrzymujac się na krotka chwile, aby odetchac na parapetach lub jeszcze martwych, czarnych galeziach. Slonce iskrzylo się niczym pomarancza na ruszcie, wiec mimo odstraszajacej, jeszcze niskiej temperatury, pozblam się szklannej barwiery odgradzajacej mnie od wiosny i z calych sil wychylilam tlow za okno. Lawirujac na palcach, na poly domowa, na poly wiosenna, cieszylam się jak dziecko oczekujace przyjazdy sw. Mikolaja.
Teraz stojac na chodniku, zalowalam, ze podniecenie z powodu pieknej pogody powsrzymalo mnie przed zaopatrzeniem się chociazby w nauszniki. Wiatr bawil sie w lapanego w moimi wlosami, placzac je niemilosiernie. Moglam się wiec juz spodziewac przyjemnych doznan a propos proby rozczesania moich wiosennch kudełkow. Slonce palilo i zmuszalo moje oczy do produkcji duzej ilosci lez. A pierwszy krok po zejsciu z chodnika okazal się orzezwiajaca kapiela w jednych z nowo powstalych, ostatniej nocy stawach, w wyrwach na jezdni. Mokrym, ciezkim i chlupiacym od czasu do czasu adidaskiem wkroczylam na jezdnie, przywitana natychmiast fala narzekan, przeklanstw, wymachiwan rekami, klakonow oraz dzikich spojrzen, rzucanych w strone „kolejnej rozkojarzonej baby” , nie majacej zadnego szacunku dla rasy nadludzi: kierowcow. Gdy znalazlam się po drugiej stronie ulicy, uwage moja przykuła mala czerwona budka, wyposażona w starszego, siewiejacego mezczyzne – sprzedawce i niezlicone odmiany, gatunki, „kolory” i smaki tytoniu. Wiosna, swierze powietrze, slonce i nowe zycie walczyly z checia zapalenia tego jednego, jedynego papierosa, po którym naturalnie nastapilaby nieodwracalna destrukcja reszty opakowania.
-jak stoisz idiotko –uslyszalam od poteznej pieknosci, umalowanej na calym centymetrze swojego ciala, gorujacej nad mna o dobre trzydziesci centymetrow. Spieszac się gdzies, zapewne postanowila nie zwazac na tak nic nie znaczace przeszkody, jak niska brunetka stojaca niewinnie na jej drodze do celu. Z calej sily popchnela mnie swoja rozbudowana klatka piersiowa, tak ze zachwialam się i ostatkiem rownowagi chwycilam slup ogloszeniowy, stojacy na wszeli wypadek za moimi plecami, slyszac jeszcze wrogie pomrukiwania, odchodzacej w dal zyrafy.
-poprosze Irysy mentolowe – moje wiosenne armie przegraly batalie z nowo przybylymi odzialami pod dowodztwem dwumetrowej pieknosci...
lemuria : :