Komentarze: 3
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 |
02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 |
09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |
16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 |
23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 |
karajac wlasne sumienie, wspielam sie dzis na drabine umieszona przy czerwonej kamienicy (tej ktora zawsze swiecila pustkami, bo podobno szweda sie po niej jakis duch)i wypuscilam drewniane szczeble, trzymajace mnie zyciu. teraz leze, miekko na kocich lebkach. czuje jak kolysza sie to tu to tam, od sciany do sciany. od jednego zaulka dziedzinca, do drugiego. gdy wstane, otrzepie kolana i pojde zrobic budyn, bo dzieci czekaja.
sympatyzujac z diablem, odmawiamy sobie przyjemnosci nakopania go w dupe
piekno znaczy tyle, co zlamany obas w czerwonych szpilkach, wczorajszy ryz z sosem truskawkowym czy bilet na premiere "beeing john malkovitch", sprzed dwoch lat. siedze wiec na skladanym krzeselku, ktore dostalam od babci za pierwsza wizyte u dentysty (bylam dzielna jak nigdy) i przegladam czasopisma z maszkarami, potworami i niezla praca hirurgow plastycznych....... kim jestem ?? wobec brzydoty tego swiata....
poslodzona pomidorowa z serem plywajacym po wierzchniej warstwie zaserwuje dzis rodzinie. naleza im sie spartanskie warunki. beda jesc produkty z mojej wytworni. beda klaskac na moja czesc. a gdy skoncza, pozwole im wyjsc do ubikacji. a tam niech sobie wymiotuja do woli....