Komentarze: 1
karajac wlasne sumienie, wspielam sie dzis na drabine umieszona przy czerwonej kamienicy (tej ktora zawsze swiecila pustkami, bo podobno szweda sie po niej jakis duch)i wypuscilam drewniane szczeble, trzymajace mnie zyciu. teraz leze, miekko na kocich lebkach. czuje jak kolysza sie to tu to tam, od sciany do sciany. od jednego zaulka dziedzinca, do drugiego. gdy wstane, otrzepie kolana i pojde zrobic budyn, bo dzieci czekaja.