wrocilo. od roku nie przychodzil nawiedzac mnie strach. nie plakalam na widok mas stloczonych w autobusach, ni kamieni rozrzuconych na chodniku. oddychajac spokojnie, z dala od psychologow niszczacych jakiekolwiek poczucie wlasnej wartosci. wrocilo. ptak powiedzial, ze marzy o piatce dzieci. przkaze im milosc, siebie, wszystko co tworzy. lzy osolily mi policzki. ptak wrocil wczoraj w stanie. kolana ugiely sie pod nim tysiac razy, a dzis rano dowiedzialam sie, ze jest samoty. nie mialam sily sie obrazic. lzy. wrocilo. pojechala, dzis. obie pojechaly. przez szybe samochodu machalam ocierajac policzki. gdybym miala sile w dloniach, podobna Herkulesowi, nie wypuscilabym z ramion. wrocilo. samotnosci mi potrzeba i nie potrzeba. bo ludzie przychodza tylko ugryzc, wyssac i wyjsc. a ja zostaje posolona od srodka. wrocilo. serce mnie kluje niemilosierne. zre, gryzie i drapie. leze na plecach i mocze szara poduszke. wrocilo
nie czekam nawet kiedy odejdzie, bo wiem, ze zawsze wraca.
Dodaj komentarz